4 czerwca 2018 roku minęła 75 rocznica pacyfikacji wsi Krajno oraz mordu na 28 mieszkańcach przez hitlerowskich najeźdźców. Z tej okazji w niedzielę 3 czerwca odbyły się w Kościele pw. Chrystusa Króla w Krajnie uroczystości upamiętniające te tragiczne wydarzenia.
Uroczystości zostały poprzedzone koncertem recytatorsko -muzycznym przez uczniów ze szkoły podstawowej w Krajnie oraz chóru Hosanna który działa przy kościele w Krajnie.
Prelekcję o sytuacji z okresu II wojny światowej wygłosił pracownik IPN Tomasz Domański.
Po odprawieniu Mszy Św. przez Księdza Proboszcza Zbigniewa Chajskiego i Prefekta Michała Glina w intencji pomordowanych mieszkańcy i zaproszeni goście udali się na cmentarz by złożyć na grobie symboliczne kwiaty.
Organizatorem tego wydarzenia było Stowarzyszenie „Warkocz” i parafia w Krajnie.
Na zakończenie zaproszeni goście i mieszkańcy udali się na poczęstunek przygotowany przez panie ze Stowarzyszenia „Warkocz”.
Na pamiątkę z tych wydarzeń , mieszkańcy Krajna napisali wiersz, o zamordowanych w 1943r. , których niewinna krew została przelana.
Pani Stanisława Sucharska oraz Pani Zofia Kita są autorkami tekstu.
Kochani Polacy co my doczekali, miliony braci krew porozlewali.
Gdzie się tylko idzie mogiła przy drodze, jak się na nią patrzy żal nas ściska srodze.
Teraz posłuchajcie kulturę zachodnią jaką czynią Niemcy ręką swoją zbrodnie.
Polska ludność cała zalana krwią, łzami, matki opłakują nad swymi synami.
Matko Częstochowska z jakiej to przyczyny, czemu przez niewinność giną nasze syny.
Świadkami jesteśmy koło Łysej Góry, jak Niemcy strzelają jak grad z czarnej chmury.
Żandarmi już jadą wieść o sobie dają, czerwone rakiety koło wsi padają.
Otaczają wioskę, który winien jeden, żandarmi strzelają 20 i 7.
Spęd, na ludzi krzyczą, panika zabrzmiała, wystraszona ludność w pole uciekała, a oni strzelają ludzi jak zajęcy, a matki z żalu krzyczą na wpół już mdlejące.
Pewien syn niewinny w dzwonnicy się schował, Niemcy go znaleźli, śmiercią poczęstował.
Ściągnęli z dzwonnicy jak złodziej z ołtarza, ja nie jestem bandytą, ja syn gospodarza.
Ksiądz parafialny zapłakał się łzami bo mu zastrzelili człowieka pod drzwiami.
Żandarmi się schodzą w miejsce przeznaczone, gdzie reszta ludności w szeregu wstawione.
Pyta Żandarm srogi skąd ty tak ubrany, a kolega jego krwawym potem zlany.
Strzela żandarm srogi niewinnego syna, był ładnie ubrany to jest cała wina.
Pyta pewnej matki czy kogo poznała na tej kradzieży co się u niej stała, nie mogła zrozumieć o co ją pytali, klęka przed żandarmami i ginie od stali.
Ręce do modlitwy tak sobie złożyła o lekką śmierć boga tak szczerze prosiła, a córka stojąca Zosia jej na imię pyta kata Niemca o co matka ginie, prosi kata Niemca ja stanę w szeregu a żandarm bagnetem odepchnął do brzegu, córka stojąca z żalu mdleje a matka już leży ofiarą konająca.
Ludzie spod szkoły krwią zastygająca, bo już syny gospodarzy już po polach leżą.
Wołają pomocy Boga najwyższego, bo my już pobici od Niemca srogiego, poratuj mnie ojcze, poratuj mnie matko, coś mnie wychowała i ojczyznę wolną pokochać kazała.
Dziś niemieckie katy co od lat tysiące mordują Polaków wolność kochające.
Ksiądz parafialny już rozkaz otrzymał, żeby na cmentarzu chować nie zaczynał, gdzie ich strzelali tam ich pochowali a ojcowie i matki łzami się zalali. Płacze ojciec, matka tak licznej rodziny, tam gdzie pochowali zięcia i trzech synów.
Spoczywajcie bracia, po polach, ogrodach, dokąd się nie skończy Polaków niewola.
My bracia z mogiły wołam do Was koledzy, gdy się wojna skończy weźcie nas z tej miedzy.
Pochowajcie razem tam z bohaterami, co za wolność naszą zginęli z Niemcami.
Krzyż wstawcie na wieki, bo już krew Polaków popłynęła rzeki.